Teraz
będę pisał ja, czyli Łukasz :) Wyruszając z Lwowa mieliśmy
przed sobą niecałe 250 km. Niby nie daleko, ale po ukraińskich
drogach jeździ się miejscami dosyć wolno. No i jechaliśmy cudem
techniki z Żerania. FSO Polonez Caro 1.6 GLE, bo o nim mowa powstał
w 1994 roku, więc nie jest źle - rok młodszy ode mnie i Kingi. Pod
maską silnik 1.6, zasilany oczywiście LPG ( Luksusowe Paliwo
Gazowe). Zastanawialiście się kiedyś co oznaczają w Polonezach te
trzy literki? Wyjaśniam : G to oznaczenie karoserii Caro, L czyli
Luksusowe wyposażenie ( w każdym Polonezie :) ) no i E czyli
Ekonomiczny gaźnik. Auto kupiliśmy w niezłym stanie. W sumie przed
wyjazdem zmieniłem tylko sprzęgło, krzyżak w wale i łożysko
półosi ( w innym poście z Ukrainy przeczytacie jeszcze o nim
). Poza tym z przodu dołożyłem jeszcze sportowe tarcze i klocki bo
hamulce w Polonezie mimo prawidłowej konserwacji nie zachowywały
się tak jak można by oczekiwać.
|
Nowe sprzęgło... |
|
...hamulce... |
|
... i krzyżaki. |
|
A wymieniałemto tak! Niestety... |
Wracając do drogi. Jazda po
Ukrainie jakoś bardzo odjazdy w Polsce się nie różni pod
warunkiem, że zdajemy sobie sprawę z braku badań technicznych
pojazdów tam, bierzemy poprawkę na jakość nawierzchni i
stosujemy zasadę ograniczonego zaufania. Podwójnie! No i
uwaga na KRAZy. Optymistyczna nawigacja w telefonie pokazywała
niecałe 4 godziny drogi. Nie pamiętam dokładnie, ale droga mogła
zająć blisko drugie tyle. Krajobraz po drodze był typowy dla
krajów wschodu. Mimo dużej ilości zieleni, pełno szarych
blokowisk, ruder na wsiach, industrialnych budynków. W tym
wszystkim jednak jest to COŚ co mnie urzeka. Ten poradziecki klimat.
Do tego odnajduje tam obrazy jak z dzieciństwa, z końcówki
lat 90. A my w czworo, w Polonezie, z bagażami pod dach,bez większej
ilości pieniędzy gnaliśmy przed siebie, jedynie zwalniając na
wzniesieniach. Zakarpacie to urocza kraina.
Pośrodku tych swojskich
wiosek jest Bukovel. Nowoczesny kurort na Europejskim poziomie. W
Bukovelu czuć piniądz! Na szczęście odpowiednio wcześniej
zarezerwowany hotel był dosyć tani. O tym gdzie jedliśmy, co
kupowaliśmy opowie Wam Kinga. Mnie to nudzi. Ukraińska kuchnia jest
przepyszna. A ze wszystkiego najbardziej lubię Pielmeni. W domu
udało nam się zrobić identyczne w smaku! Oprócz
odpoczywania zwiedziliśmy Jaremcze z wodospadem, wjeżdżaliśmy
wyciągami na szczyty podziwiać krajobraz i wspięliśmy się na
górę Khomyak! Oglądajcie zdjęcia, bo za długo bym pisał:)
|
Tym zdjęciem można opisać Zakarpacie. Góry, natura, prostota. Pięknie! |
|
Jaremcze. No i Kinga :) |
|
My na Khomyaku. Baaaaaardzo zmęczeni. Ale dla tej chwili było warto. |
|
Na krzesełku przed nami Patryk i Viola. |
Droga powrotna była długa i męcząca. Powolne auto, droga przez
Ukrainę, kolejka na granicy i trasa do Radomia. To wszystko zajęło
dużo czasu. Ale było warto. Zakarpacie tak nam przypadło do gustu,
że jeszcze nie jeden post napiszemy o podróżach tam!
|
W drodze powrotnej! |
Komentarze
Prześlij komentarz